Martyna to przykład wojowniczki po przejściach. W młodym wieku przeżyła już bardzo dużo. Przed rozpoczęciem współpracy do jej drzwi zapukał chłoniak i sterydy. W pewnym momencie ważyła 33 kilogramy i miała problem, żeby samodzielnie stać. Po operacji okazało się, że prawdopodobnie uszkodzony jest nerw i Martyna ma problem z ruchomością prawej ręki.
Na naszym pierwszym spotkaniu Martyna mogła podnieść rękę jedynie na wysokość swojego barku. Fizjoterapeuta, od którego trafiła do mnie Martyna powiedział: nikt nie zrobi tego lepiej niż Arek. Wiedziałem, że będzie to trudne zadanie, ale po takich słowach nie mogłem zawieźć. Kontroli nad ręką praktycznie nie było, a bark cały czas uciekał do przodu, a to oznaczało, że Martyna była zgarbiona praktycznie przez 24 godziny na dobę.
Wzmacnianie tego co słabe, rozluźnianie tego co przykurczone i zaczęliśmy dostrzegać pierwsze efekty. Kontrola nad kończyną była coraz większa, a ruchomość cały czas się poprawiało. Podczas trwania naszej współpracy Martyna pojechała na wakacje i mogła swobodnie pływać czy robić sobie kitkę. Wcześniej było to niemożliwe, ponieważ nie mogła podnieść ręki.
Systematyczna praca i skupianie się na detalach zaprocentowały. Dziś Martyna jest sprawna i szczęśliwa. Może normalnie funkcjonować i nie musi wstydzić się zgarbionej pozycji. Postawa ciała jest prosta, ręka spełnia swoje funkcje i moja podopieczna może jeździć konno, a to jej pasja.
Przykład Martyny pokazał mi, że nie można odpuszczać i że po burzy zawsze wychodzi słońce.